POZNAJ WIĘCEJ HISTORII...
Historia pełna emocji, bliskości i radości zamknięta w ciepłym namiocie i letnim zachodzie słońca
Zaczęło się niewinnie – od pytania o sesję narzeczeńską.
Kilka wiadomości, szybkie ustalenia, wspólna sesja. Po paru miesiącach Agata napisała ponownie – tym razem z nowiną: „Jednak robimy wesele. W namiocie. W gronie najbliższych. ”I właśnie wtedy rozpoczęła się wyjątkowa opowieść, której miałem zaszczyt towarzyszyć z aparatem.
Wzruszające przygotowania i prezent od serca.
Dzień ślubu rozpoczął się spokojnie, w domowej atmosferze. W trakcie przygotowań Agata otrzymała niespodziankę – fotoobraz z ich sesji narzeczeńskiej, który Piotrek zorganizował po cichu, kontaktując się ze mną kilka tygodni wcześniej.
Jej reakcja? Wzruszenie, niedowierzanie i uśmiech przez łzy. To był moment, który zatrzymał czas.
Ceremonia pełna uczuć
Kościół, First look przed ołtarzem i widok, który trudno opisać słowami – Piotrek nie krył emocji, a łza w jego oku mówiła więcej niż tysiąc słów. Przysięga była spokojna, pełna skupienia i autentyczności. Po uroczystości nowożeńcy wyszli z kościoła, otoczeni setkami mydlanych baniek – delikatnych, ulotnych, jak ten moment.
Wesele pod namiotem – prosto, pięknie, prawdziwie
Cała uroczystość odbyła się w namiocie, w otoczeniu najbliższych. Było elegancko, ale bez przesady. Naturalnie, ale z dbałością o każdy detal. A przede wszystkim – było dużo tańca, śmiechu i radości. Parkiet był pełen, atmosfera – lekka i serdeczna.
Poprawiny z kadrem idealnym
Drugiego dnia złapaliśmy jeszcze chwilę podczas poprawin – krótki, spontaniczny mini plener w zachodzącym słońcu. Agata i Piotrek mieli na sobie personalizowane kurtki z napisami: „Pani Wszelaki” i „Pan Wszelaka” – z humorem, z luzem, po swojemu. Kilka zdjęć w ciepłym świetle – naturalna puenta tej historii.
To był ślub, który pokazał, że najważniejsze są emocje, obecność i prawda w relacji.
Bez scenariuszy, bez presji – po prostu oni i ich dzień. A ja miałem przywilej być świadkiem tych chwil i opowiedzieć je obrazem.